piątek, 20 stycznia 2017

Blaski i cienie macierzyństwa


Tak długo nie pisałam, że nie wiem od czego zacząć...
Kiedy zakładałam tego bloga, obiecałam sibie, że uczynie wszystko aby nie umarł "on" śmiercią naturalną. Tym czasem nie robie nic, co mogłoby utrzymać "go" przy życiu!
Nie dlatego, że mi się nie chce. Nie dlatego, że nie mam o czym! Grzechem byłoby napisać również, że nie mam kiedy podczas gdy, np. Sportsmama nagrywa i obrabia filmiki, co dziennie wrzuca posty na fb, ostro trenuje, a przy tym zajmuje się domem i dzieckiem! Chyba nie będzie miała mi za złe, że o Niej wspomniałam?, bo to same superlatywy!
Ośmielam się wspomnieć właśnie Olę R. z dwóch powodów. Po pierwsze posiada żeńskie imię mojego syna;), a po drugie jest dla mnie ogromną motywacją w chwilach słabości.
Nie chcę się żalić, ale nie zamierzam też udawać, że macierzyństwo i bycie pospolitą "kurą domową" 24h na dobę nie doskwiera mi zupełnie. Faktem jest, że roboty jest cała masa, nawet przy jednym dziecku. Gdy nie śpi, trwa walka z jego humorami. Gdy śpi, jest walka z/lub/o czas dla siebie - kawa w ciepłych kapciach przed TV... Taaaa jasne, raczej coś w stylu: szybko muszę ogarnąć mieszkanie, nastawić obiad, wyjść z psem, może jeszcze zdąże wziąć prysznic...nooo akurat.. koniec drzemki zwykle nadchodzi zanim zaczne robić "coś dla siebie". Tak u mnie wygląda ta ciemniejsza strona. Gdyby jednak spojrzeć nie co optymistyczniej na macierzyństwo, nie trudno dostrzec w nim całą masę radości. Bo przecież nie ma nic piękniejszego niż uśmiech własnego dziecka. A prawda jest taka, że bycie mamą to cała masa wyrzeczeń i odmawiania sobie przyjemności dla dobra i zdrowia naszej pociechy. A bądź, co bądź przecież na tym zależy nam najbardziej!! Przestańmy więc narzekać i spróbujmy być bardziej zorganizowane!! Wiadomo, że po nieprzespanej nocy, albo nie jednej nie przespanej nocy, ciężko jest walczyć o kompromis z dzieckiem w ciągu dnia. Ale kto, jak nie my - mamy ! Na prawdę warto czasem "ruszyć dupę" z przed TB i zrobić coś dla ciała lub duszy. Coś, co sprawia nam przyjemność, coś co daje nam szczęście! Bo szczęśliwa mama, to lepsza mama!! Niby każdy o tym wie.
I tak reasumując nic nie usprawiedliwia mnie z nieobecności na blogu. To ja sama dałam ciała. Ale warto czasem nawet z odrobiną spóźnienia dojść do takich wniosków. Tak wiecie, żeby nie obudzić się któregoś zimowego poranka za 10 lat i stwierdzić, że jestem podstarzałą kobietą, która nie miala czasu zadbać o siebie i swoje pasje bo dzieci!!
Nie jestem pewna czy moje przesłanie jest zrozumiale wyrażone ale starałam się jak mogłam.:)
Na koniec chciałam się pochwalić, że mój Malec skoŃcYł już roczek i śmiga na własnych nóżkach. Tylko domówienia jest leniwy;) Nawet "mama" nie chce powiedzieć w podzięce za ten maminy trud;) Ale trzymam za niego kciuki z całych sił. I zawsze tak będzie. W każdej dziedzinie jego życia!!