niedziela, 19 czerwca 2016

Chwila słabości & Motywacja

Co robisz każdego dnia? Wstajesz z łóżka, myjesz zęby, bierzesz prysznic? Może w innej kolejności ale wykonujesz te czynności codziennie, prawda?
Traktuj ćwiczenia i zdrowe odżywianie tak samo - jak codzienne czynności. Jeśli jesteś zmęczona/y i położysz się do łóżka nie myjąc zębów, to nie porzucasz ich mycia. Nie mówisz " Oj, teraz już wszystko stracone - nie będę myć zębów" tylko idziesz rano do łazienki i myjesz zęby. Nikt Cię do tego nie zmusza, nikt Ci tego nie każe robić. Robisz to, bo czujesz taką potrzebę. Z ćwiczeniami powinno być tak samo. Jeśli dziś czy jutro sobie odpuścisz (przecież masz prawo mieć gorszy dzień) to następnego dnia wracaj do nich tak, jak do mycia zębów.
Tak samo jest z dietą. Jeśli wyjdziesz po za plan, to nie porzucaj od razu wszystkiego! Zjadłeś, to zjadłeś. A teraz wróć do swojej diety.
Zadbaj o siebie! Traktuj siebie jak małe dziecko. Czy dałabyś małemu dziecku czekoladę przed obiadem? Czy dałabyś małemu dziecku Chipsy po kolacji? Więc sobie też nie dawaj. Zatroszcz się o siebie. Twój organizm jest właśnie jak, takie małe dziecko, które potrzebuje troskliwej opieki - Twojej opieki. Jeśli pokochasz to dziecko, które jest gdzieś w Tobie - wszystko będzie łatwiejsze, a z czasem wręcz oczywiste. Wsłuchaj się we własne ciało. Naucz się czytać jego potrzeby.
Pamiętaj! Nie zmuszaj się do ćwiczeń. One mają dać Ci radość! Wykonuj takie, które lubisz lub sama zbuduj swój trening. Jest ich cała masa do wyboru. Nie musisz "brać się za Chodakowską ;)"
To są moje złote myśli, z różnych źródeł, które gdzieś słyszałam lub przeczytałam. Często o nich myślę i puki co, źle na tym  nie wychodzę :)
Na koniec jeszcze jedna sprawa. Pisałam wcześniej, że żaden "batonik" nie jest pożywieniem. Istotnie, nie jest. Zastanawiałaś/eś się kiedyś dlaczego masz na niego ochotę? Jestem żywym przykładem na to, że odżywiając się w sposób zrównoważony i dostarczając organizmowi wszystkich niezbędnych składników, przy tym jedząc co najmniej 5 posiłków dziennie - wcale nie powinnaś mieć ochoty na słodycze. (Więcej o odżywianiu postaram się jeszcze napisać.)
I jeszcze taki banał ale Pamiętaj, że to Twoje życie i nikt go za Ciebie nie przeżyje. Znajdź w sobie siłę i zacznij działać!
Mnie bardzo dużo motywacji i wiary we własne siły daje mój Synek. Wcześniej nie dostrzegałam takiego sensu. To dla niego chcę być zdrowa i silna. Jestem z niego dumna i chcę aby on był dumny ze mnie. 

niedziela, 12 czerwca 2016

Moja metamorfoza

Zanim urodził się Olek. Dłuuuugo obawiałam się ciąży.
Wydawało mi się,
..że nie lubię dzieci,
..że jestem za wygodna,
..że nie dam rady,
..że to nie dla mnie,
..że zniszczy mi życie.
Bałam się, że przytyje i zrobią mi się rozstępy - i tylko tu się nie myliłam!
Przytyłam strasznie, a rozstępy nie pojawiły się chyba tylko na czole :) Ale nie taki diabeł straszny!
Jak widać można mało-wiele "się ogarnąć". I tak naprawdę to właśnie mój Synuś nadał znaczenia mojemu życiu. 



Przed ciążą                                5 miesięcy po porodzie


Już nie da się ukryć, że byłam w ciąży. Rozstępów nie wyprasuję. Ale nie przejmuję się tym. Raczej jestem dumna z Synka ..i z siebie też. 

Moja krótka historia

Dziś o tym jak udało mi się zrzucić zbędne kilogramy po ciąży. A trochę ich było. Przez całą ciąże przybrałam niemalże 30 kg!


Ale zacznijmy od początku. Jeszcze zanim zaszłam w ciążę stosowałam różne diety "odchudzające". Miałam obsesję na punkcie jedzenia lub/i niejedzenia. Paliłam papierochy wmawiając sobie, że zabijają głód. Nigdy nie byłam w pełni zadowolona ze swojego wyglądu, dlatego ciągle eksperymentowałam. Dziś wiem, że na przykład nie jedzenie kolacji wcale nie jest dobrym rozwiązaniem. Owszem - jak będziesz ją omijać, to z pewnością schudniesz, bo ograniczysz dzienne spożycie kalorii. Ale nie można całe życie nie jeść kolacji! ...bo będziemy  zmęczeni, drażliwi, niedożywieni, a rano śmiertelnie głodni. Dodatkowo długie przerwy między posiłkami mogą skutkować nadmiernym apetytem i wyrzutami sumienia. I tak w kółko. Prowadziłam taki tryb baaaaardzo długo. Chudłam, chudłam, a później przybierałam na wadze. Gdy chciałam znowu schudnąć, przestawałam jeść i chudłam, ale później znowu tyłam i tak w kółko. Totalnie BEZ SENSU!
Co się zmieniło? Wszystko. Przede wszystkim zmieniłam podejście do jedzenia. Nauczyłam się patrzeć na jedzenie jak na pokarm, który po prostu pozwala mi żyć. Nauczyłam się, że moje życie zależy w dużej mierze od tego co będę jadła. Jeśli więc, patrzysz na "batonik" i robisz się głodna/y, to w Twojej głowie dzieje się coś nie dobrego. Ponieważ żaden "batonik" pożywieniem nie jest. Nie ma żadnych wartości odżywczych. Dodatkowo zaśmieca nasz organizm. Tu nasuwa się klasyczne powiedzenie "Jesteś tym, co jesz" - i to jest największa prawda!
Co zatem powinniśmy jeść? Głównie świeże warzywa i owoce, pełnoziarniste ciemne pieczywo, kasze, brązowe ryże i makarony, orzechy, nasiona, oleje roślinne, (nabiał i mięso - do dyskusji). Tak wygląda moja dieta. Do tego ograniczam sól i cukier - biała śmierć. Popijam herbatkę rumiankową i uwaga - codziennie zjadam kolację :) Kiedyś potrafiłam cały dzień przetrwać na śniadaniu. Dziś zjadam około 5 posiłków i nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Czuję się o niebo lepiej. Mam energię i radość z życia. Nie palę papierosów i nie piję alkoholu :) Żyję w zgodzie ze swoim ciałem. Wiem, czego ono potrzebuje. Nauczyłam się wsłuchiwać w jego potrzeby.
W brew pozorom nie siedzę cały dzień w kuchni i nie myślę cały czas o diecie - nie mam żadnej obsesji. Wierzę, że dietę powinno się utrzymywać nie tylko wtedy, kiedy chcemy schudnąć lub jesteśmy chorzy. Dietę stosuje się przez całe życie. Może nie brzmi to zachęcająco ale tylko na pierwszy rzut oka. Po prostu trzeba odżywiać się zdrowo. Wyrobić w sobie zdrowe nawyki. To na prawdę pomaga i jest jedyną drogą do długo trwałego sukcesu. Nie bez powodu wszędzie promują zdrowy styl życia. Oprócz tego, że jest on powszechnie bardzo modny, to naszym organizmom bardzo potrzeby. I dopiero wtedy, kiedy to zrozumiemy będziemy mogli zmienić swoje życie! 


Będąc w ciąży obiecałam sobie, że po urodzeniu zdobędę lepszą figurę, niż przed ciążą.
Więcej w zakładce "Mama Fit". Serdecznie zapraszam do czytania :)   


wtorek, 7 czerwca 2016

5 miechów



Dzisiaj Olek kończy pięć miesięcy. Ależ ten czas leci. Tak samo jak Jego nauka. Codziennie uczy się czegoś nowego. Jestem zdumiona postępami jakie następują. Miesiąc temu przypadkowo przekręcił się z plecków na brzuszek, a dziś robi to już całkiem świadomie i ekspresowo. Trzeba mieć Go cały czas na oku, bo potrafi przeturlać się przez całą matę i wylądować na podłodze. Oniemiałam z radości gdy nagle, tak po prostu, z niezwykłą lekkością obrócił się własnymi siłami, jakby robił to już setny raz - zwinnie i bez trudu. Klaskaliśmy z tatusiem, bijąc brawo z radości. Ach.... serce rośnie.

1. A kuku. Uwaga - zaczynam.

2. Na boczek....
3. ....ciach na brzuszek...

4. ....i jestem!