poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Odnaleźć siebie we wlasnym ciele - Motywacja cz. II

Brak Motywacji? Czas Najwyższy aby to zmienić! Już i tak zbyt długo zwlekałam. Zdrowe nawyki żywieniowe i ćwiczenia weszły mi już w krew. Jednakże kilka dni temu gdzieś się pogubiłam i nie potrafię odnaleźć się we własnym ciele. Co się dzieje? To okropne uczucie nie daje mi spokoju. Postanowiłam więc przyjrzeć się przyczynie i odpowiedzieć sobie na pytania:

Dlaczego ciągle chodzi za mną "coś słodkiego"?
Czemu nie mam ochoty na ćwiczenia?
Dlaczego? Przecież wszystko było poukładane. Oczywiste. Co się stało? Co robię nie tak?
Usiadłam, zatrzymałam się na chwilę i doszło do mnie, jak nie wiele trzeba aby rozregulować swój organizm. To wszystko działa jak domino. Jedno przewrócisz, reszta się sypie!
Na co dzień ograniczam cukier - używka - uzależnia; im więcej pochłaniamy, tym więcej pragniemy. Mój problem zaczął się od picia słodkich napojów. Zazwyczaj piję wodę. Doraźnie sok 100%, kawa, herbata i to jest ok. Po "kiego diabła" sięgać po kolorowe napoje nie wiadomo z czego? Kuszące witaminy niemalże wychodzą z butelek kusząc na pułkach sklepowych. I ja dałam się skusić. Raz, drugi, trzeci. Potem już czułam, że muszę napić się czegoś słodkiego. Nie chciałam wody - była bez smaku.
Druga sprawa - planowanie posiłków. Na początku bardzo przestrzegałam odstępów między posiłkami. Planowałam i przygotowywałam sobie wcześniej wszystkie posiłki, także na wynos. Ważne było nie tylko co jem, ale także o której godzinie. Później odpuściłam ten "rygor". Nawet mój mąż stwierdził, że zbyt duża wagę do tego przywiązuje. Faktycznie miałam lekką obsesje na tym punkcie i musiałam trochę wyluzować. Niestety jednak, jak to często bywa, wpadłam ze skrajności w skrajność. Nic już nie planowałam. Doszło do tego, że jadłam albo bardzo dużo między posiłkami, albo robiłam zbyt dużą przerwę miedzy posiłkami. To rozregulowało cały porządek dnia. Zrozumiałam, że warto jednak czasem spojrzeć na zegarek. Nie obsesyjnie ale rozsądnie; po prostu jeść co 3-5 godzin!
Następna sprawa to stres i brak snu. Oczywiście wiedziałam, że są złym sprzymierzeńcem ale nie sądziłam, że odgrywają aż tak ważną rolę. Rzeczywiście ostatnio gorzej sypiam. Olek daje popalić. Przespać 3 godziny snu jednym ciągiem to już wyczyn. Mały wiadomo - odeśpi swoje w dzień. A mama? Trzeba ogarnąć mieszkanie, ugotować, zrobić małemu spacer, zabawę, gdzieś po drodze użerać się z psem, mężem.. Na trening nie ma już ani siły, ani ochoty. Brak snu natomiast próbujemy uzupełnić dawką energii w postaci "czegoś słodkiego". W naturalnych warunkach, gdy brakuje sił gorzka czekolada lub masło orzechowe są jak balsam dla ciała i powinny postawić nas na nogi. Jednak na dłuższą metę, niewysypianie się może spowodować całkiem spore spustoszenie w naszym organizmie. Dlatego czasem po prostu warto odpuścić, zostawić sprzątanie na później i najzwyczajniej w świecie odpocząć. Położyć się nawet na siłę i "wyciągnąć nogi" chociaż na chwilę. Na pewno świat się nie zawali.
I tym oto sposobem dotarliśmy do finału. Najważniejsze to nie popadać w skrajności, kierować się zdrowym rozsądkiem i potrafić czasem odpuścić. W porę dostrzec niepożądane i robić wszystko aby pozbyć się demotywatorów. Wszystko ma swoją przyczynę. Warto czasem zatrzymać się na chwilę, by znaleźć problem i odnaleźć siebie wśród codziennego chaosu. Bo wiem tylko tędy droga do sukcesu.
Motywujmy się regularnie. Motywacja jest istotna nie tylko podczas diety i ćwiczeń. Tak samo ważna jest zarówno w pracy jak i w każdej dziedzinie życia.                

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz